wtorek, 29 września 2015

Kolejna Wegańska Kuchnia Społeczna - tym razem w Bytomiu


Z pewnych względów, o których na razie ciii, nie mam ostatnio nowych przepisów, którymi mogłabym się z Wami podzielić. Nie znaczy to, że nie gotuję - wręcz przeciwnie. W niedzielę wybrałam się na kolejną śląską edycję Wegańskiej Kuchni Społecznej - tym razem w Bytomiu, który okazał się wcale nie tak brzydkim i strasznym miastem, jak mówią o nim plotki. Spotkanie organizowane przez Vegan Bytom Hajer miało miejsce w To Tu cafe Kanaan. Kawiarnia dzięki działalności bytomskich wegan wprowadziła do swojej oferty dość obszerne menu wegańskie. Mają przygotowaną nawet specjalną, osobną kartę z roślinnymi propozycjami. W tym miesiącu, tematem przewodnim Kuchni były smaki dzieciństwa. 


Zdjęcie grupowe - przedstawiciele Wegańskiego Ruchu Obrońców Zwierząt,
którzy opowiedzieli nam o swojej chlubnej działalności, ja z siostrą, Wegeraj,
organizatorka Kuchni i Tomek :)

środa, 16 września 2015

Psie ciasteczka marchewkowe - wegańskie


Mój pies nie jest weganinem. Nie mam wątpliwości natury zdrowotnej, co do diety wegańskiej u ludzi, jednak psia dieta wegańska to dla mnie na chwilę obecną temat jeszcze zbyt kontrowersyjny, żebym zdecydowała się nawrócić Nemroda na weganizm. Póki co staram się przemycać do jego diety warzywa i owoce, co nie jest zresztą trudne, bo szaleje wręcz za wszystkim, co pomarańczowe. Na widok marchewki, dyni czy batata dostaje do głowy. Nie pogardzi też burakiem. Kiedy tylko usłyszy dźwięk krojonych warzyw, od razu przybiega do kuchni i wpada w ogromną ekscytację. Postanowiłam więc go uszczęśliwić i przygotować specjalnie dla niego całą blachę wegańskich ciasteczek z marchewką. Psy też mają kubki smakowe, więc nie ma co żałować zdrowych dla nich przypraw - ziół czy płatków drożdżowych. Czy ciasteczka smakowały? Zdjęcia mówią same za siebie :) 






poniedziałek, 14 września 2015

Dyniowo-pomarańczowe bircher muesli


Nie toleruję marnowania jedzenia, dlatego też zawsze staram się wykorzystywać lodówkowe pozostałości. Tym razem zalegał tam napoczęty sok pomarańczowy i reszta dyniowego puree. Przekonałam się, że smaki te świetnie się komponują, między innymi na przykładzie tego zeszłorocznego śniadania -  klik. Poniżej moja wczesnojesienna wersja słynnego bircher musli. Smakuje trochę jak Kubuś - dla mnie smak dzieciństwa.







piątek, 11 września 2015

Wegańskie knedle z "mięsem"


Pomysł na wegańskie knedle z "mięsem" chodził za mną już od jakiegoś czasu. Odkąd na blogach zaczęły pojawiać się masowo knedle z kaszy jaglanej - głównie ze słodkim farszem - postanowiłam przygotować takie własnie jaglane knedle i nadziać je czymś, co przypominałoby farsz mięsny. Wiem, ze niektórych oburza stosowanie nazewnictwa właściwego niewegańskim potrawom w kuchni wegańskiej, ale ja nie mam z tym najmniejszego problemu. Co najśmieszniejsze, nigdy nie lubiłam pierogów, pyz czy knedli z mięsem - wcale nie jest to mój smak dzieciństwa, ale raczej jego zmora. Na przekór złym wspomnieniom, postanowiłam jednak spróbować zweganizować ową zmorę. Opłacało się! Wegańskie mięso z kalafiora i orzechów (patent podpatrzony w kilku miejscach i zmodyfikowany) to  przesmaczna i zdrowa alternatywa. Dzisiejsze danie jest dość tłuste, jak na moje standardy, ale aż prosiło się o podanie go ze skwarkami z tofu - szczególnie że pogoda za oknem już bardziej jesienna, niż letnia.





niedziela, 6 września 2015

Wegańska Kuchnia Społeczna w Katowicach



Na początku pragnę przeprosić za ponowny blogowy zastój. Ostatnio cierpię na brak kreatywności w kuchni i ogólne wakacyjne rozleniwienie. Po wakacjach we Włoszech planowałam kulinarną relację, ale atmosfera nie sprzyjała raczej fotografowaniu zawartości talerzy. Pokażę niedługo kilka innych zdjęć z Włoch i krótko opiszę, co dobrego udało mi się zjeść w ciągu tego tygodniowego pobytu, a wpis okraszę przypisem na tradycyjny liguryjski makaron. 
Póki co, na świeżo, wrzucam krótką fotorelację z wczorajszego wydarzenia. Pierwszy raz udało mi się wybrać na Wegańską Kuchnią Społeczną w Katowicach. Do tej pory zawsze coś nagle wypadało i nie udało mi się dotrzeć. Cieszę się, że tym razem było inaczej.
24. edycja tego przyjemnego wydarzenia miała miejsce w nowej na katowickiej mapie gastronomicznej miejscówce - Drzwiach Zwanych Koniem. Knajpa co prawda wegańska nie jest, ale w menu zazwyczaj można znaleźć coś wegańskiego, a oznaczenia w karcie pozwalają na szybką orientację w temacie. Wielkim plusem Drzwi Zwanych Koniem jest ogromny ogródek, w którym tym razem stołowali się uczestnicy Kuchni.
Liczba dań przerosła moje oczekiwania - z towarzyszącą mi koleżanką (której pierwsze w życiu wegańskie pulpety były pyszne, mimo obaw), starałyśmy się nakładać jak najmniejsze porcje, żeby spróbować wszystkiego, ale to i tak okazało się zadaniem niewykonalnych (nawet dla mojego ogromnego żołądka). Moim wkładem w imprezę był tofurnik dyniowy, jako że sezon na ukochaną dynię już w pełni. Poniżej kilka zdjęć jedzenia - jest to może jedna dziesiąta wszystkiego, co przygotowaliśmy:) 




Pieczone jabłka, których nie udało mi się już zmieścić, więc nie wiem, z czym są.


Jeden z licznych makaronów, a w tle pierogi ruskie.


Babeczki z bananem i morelami.


Strogonow, czyli kolejne danie, którego nie skosztowałam.



Różności - pasztet z majonezem z ziemniaka, kolejny makaron, pieczywo z pastą z selera, sałatka.


Ciast było chyba 20 - tutaj ze śliwkami.

I na koniec mój tofurnik.


Jeśli tylko będziecie mieli okazję, polecam serdecznie udział w Wegańskiej Kuchni. Ja na pewno wybiorę się na edycję październikową, ale poprzedzę ją chyba tygodniową głodówką, żeby tym razem spróbować wszystkiego.